czwartek, 28 lutego 2008
Rodzime gatunki (Apis mellifera mellifera)
Pszczoła Augustowska :(Apis mellifera mellifera) pszczoły środkowo-europejskie.
Słyszałem dziś od pszczelarza w okolicach Puszczy Augustowskiej zaczęły się wyloty z ula.
Pochopny wniosek:
Coś się dziej w miejscowym klimacie, kultura miejscowa też ulegnie zmianom.
nieskażony teren telewizją
wtorek, 26 lutego 2008
Pora roku zima
niedziela, 24 lutego 2008
Prymitywi netu
Manifest.
piątek, 22 lutego 2008
Krasnopol z komina
Ta relacja bez dystansu obróbki,czaru, tak jest z kamery na kominie i z komina internet do stajem.
Dźwięk sentymentalny,lubiłem słuchać w młodość Polskiego Radia program 3, tam czasem takie audycje dla Atari 2600 lista przebojowa nagrywałem wszystkie odcinki.
Podziękowanie dla Krzysztofa Maciejko za dostęp do internetu bezprzewodowego,kontakt ze światem wirtualnym.
czwartek, 21 lutego 2008
Z góry z góry
Blog oczy bolą.
Do zobaczenia na własne oczy.
środa, 20 lutego 2008
Rytmy bębenkowe
Bo kapela musi być w składzie, chociażby takim minimalnym...
Polka polce nierówna
Drugie nagranie polowe dokonane podczas dożynek w Becejłach - sierpnień 2005. Gra Franciszek z wnukami - Polka Mieczka Wierzchowskiego
wtorek, 19 lutego 2008
poniedziałek, 18 lutego 2008
z Gliny pamiętam.
Tej zimy co w Glinie zamarza skrzypka, w stanie wylewnym nie jest, tradycja. Ta granie. -bo kapela musi być w składzie. Po wiedział Kazimierz Meto.
niedziela, 17 lutego 2008
Nie wygrasz prawniku nie wygrasz muzyku...
Z statutem prawnika i z dudą muzyka śmierć bierze"
Konkurs DPT w Wigrach
Rozpisano konkurs na logo Domu Pracy Twórczej w Wigrach więc się nie zgłosiłem, a żałuje termin minął bodajże 15.II.2008 r , dopiero dziś znalazłem ciekawe, zdjęcie pomyślałem podzielę się . Aby dawne złe było ?
sobota, 16 lutego 2008
Marsz do tańca, taneczny marsz, marszowy taniec ?
Skąd ten zbawienny nerw w grze bębnisty Lutka?
piątek, 15 lutego 2008
Nie dalej jak wczoraj
Autor zdjęć Jerzy Czyżyński
czwartek, 14 lutego 2008
Pestki z dyni
wtorek, 12 lutego 2008
Ciemna muzyka ?
- Rypią, musimy dalej pójść tam pod ten, tam dalej, dalej pod ... pod las może, chodź.
Marysia Konopnicka nad Marychą.
Nie rozumieją ?
Oni Tibijska rozmowa.
Ja nic nie rozumiem.
A było to 10 lutego 2008 roku, ich było czterech ja jeden w samo południe nad rzeką Marychą.
poniedziałek, 11 lutego 2008
Naturalne wzory, nie naśladować
niedziela, 10 lutego 2008
Fokstrot dotarł do Polski w 1918 roku.
sobota, 9 lutego 2008
Studnia
czwartek, 7 lutego 2008
Rozmowa z Panem Janem I.
A jak nie będzie pamięci u was młodzi to ten Internet, czy jak go wy tam zwiecie.
Pamięć mi braknie więc zapisałem. Kopiuj wklej Zapisz.
Sybillija mówi Święta
- Wie Pan młody człowieku co to Sybillia ? Mało kto już o tym pamięta, ja pamiętam i to dobrze bo mi o tym matka opowiadała wiele razy jak dzieciak byłem. Zna Pan ?
- Coś słyszałem. To przepowiednia ?
- Tak, zapisana w 12 księgach, ale wiemy tylko to co jest w trzech. Bo to tak było. Król Rzymu chorował i coraz z nim gorzej było. Razu jednego przyszła do niego, do Rzymu, bo to rzymski król, jakaś nieznajoma kobieta. Miała ze sobą 12 ksiąg, które chciała jemu sprzedać. Powiedziała, że jak król je przeczyta, znajdzie lek na swoją chorobę. Ale on odmówił, bo to było za dużo dla niego. Wtedy kobieta spaliła trzy księgi, i znów zaproponowała, ze odsprzeda pozostałe dziewięć za tą samą cenę. Król znów odmówił.
Następnego dnia spaliła znów trzy i przyszła do króla z pozostałymi sześcioma. Dla króla do dalej za drogo było. Czwartego dnia w końcu król, co czuł się coraz gorzej, odkupił pozostałe już tylko trzy księgi, za tą samą cenę, za którą mógł mieć wszystkie 12. Ale czy mu zdrowie wróciło, tego już nie pamiętam...
- Aha...
- Tam wszystko było opisane, jakie losy świata będą i kiedy jego koniec. Jak ma Pan czas posłuchać, to ja Panu powiem. Zacznie się wszystko od wojny w Izarelu. W tym samym czasie świat zacznie zalewać woda, coraz to wyższa, a kobiety od mężczyzny odróżnić nie będzie można. I to już tak jest, nieprawda ?
- No tak...
- Na niebie będą latać żelazne powozy bez koni, sąsiad sąsiadowi będzie miedzę przeorywał na dziko, w poprzek, pagórki na polu będą równać, a żniwa zimową porą będą robić a latem śnieg spadnie. To jak teraz w Iraku.
- Słyszał o tym ? - pyta żona
- I w Syrii spadł podobno. Tak tak. To już wszystko spełnione. Zostały dwie rzeczy, co się nie spełniły jeszcze. Pół ameryki ma się zapaść pod ziemię, a miasto Praga - to co w Czechach położone, to ma zniknąć. I jak to już się stanie, to następnego dnia koniec będzie. Ale świat nie zginie całkiem, trochę ludzi zostanie, garstka. I jak jeden drugiego zobaczy to wielkie szczęście będzie, radość i miłość, jak największe święto. Moja matka czytała to dla mnie z księgi co dostała od swojej matki, jeszcze przed wojną ona u nas była, ale jak przeprowadzali się ze starego do nowego domu, to zostało tylko 7 kartek. Stare te kartki, na rogach popróchniałe, a litery dziwne, wielkie takie, ciężko co tam przeczytać. Jeden warszawiak to nawet te kartki do Wilna woził, do ekspertyzy. Powie to też Pan innym, niech wiedzą i niech rozgłaszają...
Kwartalnik Jaćwież - czy to czas przeszły.
Pismo poświęcone jest kulturze, historii, krajoznawstwu i przyrodzie na obszarze obejmującym historyczną Jaćwież, czyli Suwalszczyznę, Mazury Wschodnie i tereny obecnej Litwy do Niemna. Prezentując wiedzę w wymienionym zakresie tematycznym, zwraca uwagę na wartości i odrębności północno-wschodniej części Polski oraz terenów przygranicznych.
Śmiem twierdzić, powstanie coś nowego na podstawie tego dawnego,ludzie nie odpuszczą
Panie Zbyszku.
środa, 6 lutego 2008
W środę popielcową
Czy kościół bez sztuki, czy sztuka bez religii, istnieć będzie ?
wtorek, 5 lutego 2008
Plany na dziś
O 18.00 w suwalskim MDK spektakl "Biała sukienka złoty pas" oparty na obrzędach weselnych, przygotowany przez Ankę Szafranowską-Orzeł i Mira Wasiewicza, do którego mamy przyjemność użyczać naszej muzyki na żywo. Premiera spektaklu odbyła się w niedzielę w Płaskiej a dziś pierwszy pokaz w mieście.
Po spektaklu zwieramy szyki i udajemy się na wschód, w kierunku wsi Posejnele numer wszystkim jasny i znany. W domu spotkanie ostatkowe - scenariusz wiadomy.
MIĘSOPUST
Ostatki w języku ludowym nazywane mięsopust - jest to dzień, który kończy karnawał. Rozdziela tym samym okres beztroskiej zabawy od czasu wielkopostnej zadumy.
W czasie karnawału popularne były korowody przebierańców. W wesołym pochodzie nie brakowało – w zależności od regionu kraju - konia, kozy, bociana, kominiarza, diabła, śmierci, doktora, baby i dziada, którym towarzyszyli muzykanci “uzbrojeni” w tak oryginalne instrumenty ludowe jak mazanki, dudy, liry korbowe. Orszak otwierał książę Zapust, czyli słomiana kukła.
Na wsiach małopolskich i lubelskich grupy przebierańców - “dziady zapustowe” z muzyką i śpiewem odwiedzały domy dziewcząt i młodych mężczyzn. Ostatni kolędnicy wyruszali tego dnia zwyczajowo z turoniem lub kozą odwiedzając domostwa i odgrywając wesołe scenki z życia wsi lub o tematyce religijnej, co dawało asumpt do otrzymania datków pieniężnych lub poczęstunku.
W ostatnie dni zapustne, zwane diabelskimi lub ostatkami, zabawom i jedzeniu nie było umiaru. Raczono się tłustymi słodkościami - racuchami, blinami i pampuchami oraz ciastem nadziewanym słoniną i smażonym na smalcu. Stąd pochodzi tradycja “tłustego czwartku”, który rozpoczynał “tłusty tydzień”, wieńczący karnawał.
Dziś z bogactwa dawnych obyczajów pozostał tylko “tłusty czwartek”, w którym królują na naszych stołach pączki i faworki, czyli chrust.
Ostatnim dniom karnawału nadano odrębne nazwy: Mięsopustny (tłusty) Czwartek, Smalcowa (zapustna) Niedziela, Ostatkowy (błękitny) Poniedziałek i Ostatni (zapustny) Wtorek.
We wtorek zapustny, dzień przed popielcem, młodzież z całej wsi zbierała się w gospodzie, by wesoło zakończyć mięsopust. W litewskiej tradycji ludowej w trakcie zabawy przybywały dwie postacie: Konopiasty i Słoninowy. Symbolizowały okres postu i czas jedzenia mięsa. Dwaj przeciwnicy staczali ze sobą walkę, którą z założenia wygrywał Konopiasty, a to oznaczało zakaz spożywania posiłków mięsnych. Punktualnie o północy rozsypywano po podłodze popiół - i tak rozpoczynał się Wielki Post.
http://www.sp137.edu.lodz.pl/html/ostatki1.html
http://www.linia.com.pl/indeks.php?d=17&w=299&p=08
Jak pod nosem znaleźć mozna nowe, czyli kto drogę skraca...
Dziś na ten przykład, podczas pierwszej wycieczki pieszej po okolicach nowego domu, na drodze mej wyrósł dom. Nagle i niespodziewanie. A może i rósł on tam sobie już długo, ale postanowił ukazać się dopiero teraz. A może jeszcze inne prawdopodobieństwo? Teraz kiedy już dom odnalazłam dla siebie, zwracam uwagę na inne domy? W każdym razie był. Stał sobie na uboczu. Z zaskakującym gankiem, a raczej jego betonową pozostałością. W cieniu sadu. Z uroczym małym podwórkiem. I wydeptaną ścieżką.
Domek wprawił mnie w dobry nastrój. Pewniej zdziwienie, bo nigdy wcześniej go nie widziałam, a przechodziłam nieopodal po wielokroć.
Jak to możliwe? Kto mi to wytłumaczy?
poniedziałek, 4 lutego 2008
Mało znane Wigry
Prezentująca instytucje kulturalne na Suwalszczyźnie. (o działalności - u źródeł wiadomości szukać proszę) Obiekt jak i półwysep owiany legendami historycznymi oraz bajędami od zarania bytności ludzi na tej ziemi aż po dzień dzisiejszy. Tu, żyli między innymi Wingranie Książęta i Kameduli tak w książkach zapisano. Pamięć o nich pod ziemią w warstwie kulturowej pozostała do dnia dzisiejszego tak mówią naukowcy, obecnie niemożna prowadzić wykopalisk bez zgody odpowiednich służb. Acz warto przeprowadzać tak zwaną Archeologię Żywą.
Oto jest pytanie - religia czy kultura a może historia się powtarza ciągle.
Orzech jasny, meblościanki i gumoleon. Opowieść w odcinkach. Wstęp.
Podejmowałam ja próby niejednokrotnie do ocalenia starego mebla. Skutki były różne. Ale mogę poszczycić się posiadaniem kufra posażnego, kredensika, szafek, krzeseł, stołu i innych. Choć różnie ludzie reagują i różne są drogi zmiany właściciela. Od szczerego, bezinteresownego przekazania mebla - "a niech idzie w dobre ręce, po co ma stać i się marnować. a ja i tak bym spalił" czy "a niech bierze, ale po co jej takie stare? lepsze teraz można kupić", przez kupno za symboliczne kwoty, aż po chęć zrobienia wielkiego interesu (oczywiście właściciela na mojej osobie), zwietrzywszy "okazję" - "się interesuje, chodzi, ogląda, pyta, znaczy się warte pewnie jakie wielkie pieniądze". Tak czy owak - ratować trzeba i warto. Jakąkolwiek metodę by się obrało. Liczy się efekt końcowy i przedłużony żywot mebla z duszą.
No i na koniec on - gumoleon, czyli popularny w czasach postkomunizmu, a i także występujący teraz, barwny, wzorzysty twór PCV w rulonie. Pól biedy, kiedy skrywa jakieś betonowe podłogi, czy wspomnianą wcześniej podłogę w kolorze orzecha jasnego, ale kiedy pod jego gumowym ciałem leży biedna nieoddychająca drewniana deska, to..scyzoryk się w kieszeni otwiera.
Oczywiście bratem gumoleonu jest bohater wcześniejszego posta - panel. Który oczywiście też jest nie do przyjęcia we wnętrzu wiejskiego domu.
Jak i cała brać tego mojego pisania. Czyli 3 x NIE!
NIE dla orzecha jasnego !
NIE dla meblościanki !
NIE dla gumoleonu (czy jego młodszego rodzeństwa) !
Ratujmy nasze domy, dajmy im żyć i sobie w nich również.
No, to by było na tyle. Wracam do zasiedlania mojego nowego domu na górce :)
Podłogi mało praktyczne
niedziela, 3 lutego 2008
Niebo jak wiadomym jest Niebieskie.
Czekając na zioła
Jak się kończą.
A na marginesie. Ostatki dziś były i bale skończyły ludzie na powroty pór czekają. Krajobraz kulturowy, takie słowa gdy wokoło jednolitość.
sobota, 2 lutego 2008
piątek, 1 lutego 2008
Znaczki z naszych stron
Grodziński zabrawszy powtórnie statuę, przewiózł ją bez przeszkód do Sejn, lecz gdy kościół nie był jeszcze ukończony, postanowił ją tymczasem umieścić w jednym z kościołów katolickich w Grodnie. Ale gdy ani konie, ani też woły, na przemian zaprzężone w żaden sposób tego ciężaru z miejsca ruszyć nie mogły (cud powtarzający się przy każdem niemal przewożeniu statui świętej), Grodziński uznając wolę Boga, pozostawił statuę w Sejnach.
A. Połujański Wędrówki po guberni Augustowskiej"
Regionalizmany
G****** znowu dał o sobie znać... Wpada z wieczora i peroruje: "Ej wy regionaliści z bożej łaski... Ja to myślę, że wy tu jesteście ze strachu albo dla wygody...". Całkiem nieźle jak na mowę powitalną w progu, myślę sobie, uzbrajam się w cierpliwość i słucham dalej...
"Ty, Piotrz, wiecie Wy co to znaczy być u siebie? Tutaj, być tutejszym? Wy nic nie wiecie...
Ja jak za stodołę pójdę wyszczaćsie w nocy to widzę tak...na lewo ta łuna na niebie to będą Suwałki, ta po prawej to Sejny ( ta jakby z letka mniej jaśniejsza), a w środku taka ledwo widna to Krasnopol będzie. A jak ludzka pora jeszcze, to Wielki Wóz wychodzi nad waszą stodołą. Jak nad sąsiada stodołą pojawisie, lepiej do domu nie iść już bo drzwi zaperte. I wiesz, po świecie trochę za młodu jeździłem za robotą, ale jak staniesz gdzie indziej, w obcej stronie, to za nic w świecie nie połapieszsie gdzie wschód a gdzie zachód, a tym bardziej gdzie Suwałki, a gdzie Sejny. I jak żyć na obcej ziemi? Nie da się Piotrz, nie da się, temu tu jestem - dla ogólnej orientacji. A wy czemu?"