piątek, 1 lutego 2008

Znaczki z naszych stron

Udał się więc Grodziński do wskazanego we śnie miejsca i z wielką trudnością dobiwszy targu, nabył statuę, ułożył na bryce końmi gniademi ciągnionej. Skoro ruszył z tym kosztownym nabytkiem w drogę, pozostały w Królewcu snycerz pożałował, że za mało jeszcze wziął pieniędzy od Grodzińskiego za swój towar i puściwszy się w pogoń za nim, chciał mu zwrócić wzięte pieniądze, jeśli wyższej ceny podług żądania nie postąpi. Lecz tak się znużył daremną pogonią, że już stracił chęć zapędzać się, aż wreszcie udało mu się zoczyć i dopędzić Grodzińskiego. Lecz jakże się zdziwił, gdy w miejsce koni gniadych, ujrzał do bryki Grodzińskiego zaprzężone siwosze, co więcej, gdy zatrzymawszy się na drodze, obadwa szukali w bryce statui, znalezioną być nie mogła, co spowodowało powrót wspólny do Królewca, dokąd jadąc szukali po drodze swej zguby, jednakże na próżno, bo statua zrządzeniem cudownym znalezioną została u snycerza w tem samem miejscu, skąd wzięta była. Ten cud większą jeszcze chciwość snycerza wzbudził, który postanowił żądać za statuę tyle złota, ile ona zaważy. Grodziński zrazu zwątpił o dopięci swego zamiaru, lecz następnie westchnąwszy do Boga, postanowił całe swe mienie sprzedać, byle tę statuę mógł dostać. Lecz jakież ich obu było zdziwienie, gdy statua zaważyła mniej od poprzednio zapłaconej snycerzowi wartości. Przeto chcąc - niechcąc, snycerz poprzestać musiał na wartości ostatecznie przez się ustanowionej.
Grodziński zabrawszy powtórnie statuę, przewiózł ją bez przeszkód do Sejn, lecz gdy kościół nie był jeszcze ukończony, postanowił ją tymczasem umieścić w jednym z kościołów katolickich w Grodnie. Ale gdy ani konie, ani też woły, na przemian zaprzężone w żaden sposób tego ciężaru z miejsca ruszyć nie mogły (cud powtarzający się przy każdem niemal przewożeniu statui świętej), Grodziński uznając wolę Boga, pozostawił statuę w Sejnach.
A. Połujański Wędrówki po guberni Augustowskiej"

Brak komentarzy: