Chciał przypieczętować transakcję wódką i salcesonem, a stracił konia z wozem. Mowa o 64-letnim mężczyźnie, który przyjechał w środę do Suwałk, by sprzedać konia.
Właściciel zwierzęcia znalazł kupców na jarmarku przy ul. Bakałarzewskiej, ustalił cenę, a ci wyciągnęli butelkę wódki. W ten sposób chcieli przypieczętować udaną transakcję. Po wypiciu kilku kieliszków, Tadeusz K. z grzeczności postanowił udać się po salceson na zakąskę. Kiedy wrócił ze sklepu, jego kasztanki, wozu i kupców już nie było. Poszkodowany szukał złodziei na własną rękę. Dopiero wieczorem postanowił oddać sprawę w ręce policji.
Z jego zeznań funkcjonariusze spisali jedynie notatkę służbową, bo mężczyzna nie był w stanie złożyć stosownego zawiadomienia i wyjaśnić całej sprawy. Podczas wizyty w komendzie miał w sobie dwa promile alkoholu. Ma uzupełnić zeznania, gdy przyjdzie trzeźwy.
Właściciel zwierzęcia znalazł kupców na jarmarku przy ul. Bakałarzewskiej, ustalił cenę, a ci wyciągnęli butelkę wódki. W ten sposób chcieli przypieczętować udaną transakcję. Po wypiciu kilku kieliszków, Tadeusz K. z grzeczności postanowił udać się po salceson na zakąskę. Kiedy wrócił ze sklepu, jego kasztanki, wozu i kupców już nie było. Poszkodowany szukał złodziei na własną rękę. Dopiero wieczorem postanowił oddać sprawę w ręce policji.
Z jego zeznań funkcjonariusze spisali jedynie notatkę służbową, bo mężczyzna nie był w stanie złożyć stosownego zawiadomienia i wyjaśnić całej sprawy. Podczas wizyty w komendzie miał w sobie dwa promile alkoholu. Ma uzupełnić zeznania, gdy przyjdzie trzeźwy.
1 komentarz:
- teraz i dawniej powtarzamy. Radości niejedna, raz i drugieraz , a koniom lżej ? Kłopoty teraz, swoboda istnienia. Niewielu stać na taki luksus.
Prześlij komentarz