Wiedziony lękiem wywołanym ostatnią opowieścią Jerzego o wieży pomiarowej-wiatrowej i o planach uproduktywniania wiatrów suwalskich w okolicach Krasnopola, w strony nieodległe, lecz przez Boga i ludzi (jak się okazało nie wszystkich) zapomniane ruszyłem. Przy okazji próbom zamiany piasków i glin moreny dennej w płodny czarnoziem przyjrzeć się sposobność zaistniała. Oj dzieje się wiele w ekosystemach nieleśnych.
2 komentarze:
Jak już mowa o morenie i przepastnym lodowca cielsku... To on był demiurgiem. Nosił kamień za kamieniem, żeby było czym w baniach grzać i na czym wyryć daty początku i końca człowieka na ziemi. Piszę "demiruga" małym "d", bo mamy go dziś w lodówce w regularnych kostkach. A większy Demiurg? Z pewnością nie Dziadek Mróz. Bożego Narodzenia znowu życzę :)
Ps. Zdjęcia fenomenalne!
Co do demiurga, to właśnie w tym miejscy jeden taki się zaplątał, nie z lodówka bynajmniej, lecz ze sprzętem porządnym, mocnym i się dorobił w tym wypadku KOŃCA. Co zrobić z takimi bo nie wiem czy tak można ot sobie pospychać. Zamieszcze fotografie choć nie oddają tego jak jest w rzeczywistości.
Prześlij komentarz