czwartek, 6 grudnia 2007

O instrumentach na Suwalszczyźnie powiastka w odcinkach. Część pierwsza "Powrót harmonii zwrotnej"


Że na niej grano wiedzieliśmy, od wielu osób informacje były. Franciszek gra wiele melodii które zasłyszał od przed i powojennych muzykantów grających na diatonicznej guzikówce "zwrotnej". Określenie "zwrotna" wzięło się stąd że instrument wydaje dźwięki różnej wysokości przy ściskaniu i rozciąganiu miecha. Większość instrumentów pochodziła z Prus, ale zdarzały się też harmonie włoskie, z resztą takiego pochodzenia jest instrument Franciszka (patrz zdjęcia w poprzednim wątku). Był to instrument o dość ograniczonych możliwościach, ale spokojnie można było zagrać na nim do tańca. Jak mówi Franciszek " na czterech guzikach można było wygrać polkę, bo dawało to w sumie osiem dźwięków".

fot. archiwum Kruszni


Osobną sprawą jest wpływ tego instrumentu na melodykę muzyki wiejskiej. Zaryzykuję stwierdzenie, że powodowała ona uproszczenie melodii - wynikało to ze specyfiki instrumentu. Dało się na niej zagrać "niemieckiego" walczyka, ale przy próbie z oberkiem mogło być trochę trudniej. Melodie z powodu harmonicznych i technicznych ograniczeń instrumentu czasem stawały się banalne - "bawarskie" jak mówi Kubuś, my określamy je jako litewskie. Nie zmienia to faktu, że instrument był bardzo lubiany zarówno przez muzykantów, słuchaczy jak i tancerzy.


fotografie znalezione na http://www.procinema.pl/stabieszczyzna/StabieszczyznaGaleria1/index2.html



Nie udało się ustalić jak cena takich harmonii miała się do cen polskich harmonii trzyrzędowych tzw. "warszawianek" które były bardzo drogie (wartość średniego gospodarstwa rolnego w latach dwudziestych), ale przypuszczam że były dużo tańsze.
Guzikówek zwrotnych - niemieckich, nie należy mylić z guzikówkami rosyjskimi (też diatonicznymi) które stały się bardzo popularne u nas i na Litwie.
To instrumenty o zupełnie różnej "filozofii", choć na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie.

Na tle litewskich silikatów fot. archiwum Kruszni


Dodać również warto, że grano u nas także na zwrotnych, diatonicznych, dwórzędówkach - warszawiankach, jednak nie guzikowych.

A czemu powrót ? A temu, że udało nam się zdobyć taki instrument i sprawić że znowu gra "suwalskie" melodie. Pierwszą harmonię pomogliśmy zdobyć i wyremontować Kubusiowi.

A to sam on na naszym progu fot. archiwum Kruszni


Po tym eksperymencie przekonaliśmy się, że jest to rzecz możliwa i nie wymagająca dużych nakładów finansowych. Od paru tygodni w domu naszym gości bardzo przyjemny w pożyciu Hohner Club II (nie udało nam się jeszcze ustalić dokładnej daty powstania instrumentu). Świadomi niebezpieczeństw jakie mogą wynikać z użytkowania tegoż słodko-brzmiącego, ale jakże podstępnego instrumentu (toć to podświadoma germanizacja naszej narodowej kultury muzycznej :), powoli się z nim zapoznajemy i miejmy nadzieję że to on grał będzie tak jak my chcemy, a nie odwrotnie.

A oto mała próbka owej harmonijki, jeszcze przed remontami i regulacjami generalnymi


Get your own Flash MP3 Player







Brak komentarzy: